–
Obóz był dla uchodżców zbawieniem. Uganda dała im i ich bliskim miejsce gdzie mogli uciec przed szaleństwem przemocy i wojny domowej. Ale minął rok. Minął drugi… Minął szósty! Wyobraźmy, to sobie. Nie mamy możliwości pracy, nie możemy osiedlić się na stałe, nie mozemy opuscić obozu bo prawo goszczącego nas kraju nie pozwala na to. Jedzenie dostajemy w ilości 2 szklanki fasoli i 4 kg mąki. Ta porcja musi nam wystarczyć do wyżywienia naszej rodziny przez miesiąc do następnego wydawania żywności… Zamiast jedzenia można dostac 2 dolary na miesiąc i próbować handlem, uprawą ogródka i zaradnością zarobić na więcej jedzenia. Nie wiadomo ile czasu jeszcze potrwa takie życie. Ugandyjczycy nie maja z czego zorganizować przyszłości tym ludziom. Sami w biedzie pomagają sąsiadom na ile mogą. Ale to pomoc międzynarodowa utrzymuje uchodźców przy życiu i zdrowiu. Brak programów rozwoju i planów na przyszłość. Niewiadoma jutra i zawieszenie w uchodźctwie. Niektórzy próbuja wracać do domów. Wracają potem ze zbiorami ze swoich pól. Nie chcą jechac do ojczyzny z rodziną bo wciąż grozi im śmierć. Grasują partyzanci, rebelianci, wojsko i nie wiadomo kto jeszcze. Strzelają i morduja każdego, kto wyda im się podejrzanym. Podejrzanym o to, że należy do tych innych, tych z innej grupy. Szaleństwo wojny…
Sprawdziliśmy to w Tanzanii. Teraz też współpracujemy z miejscowymi misjonarzami. Tym razem budowy studni, a potem jej eksploatacji będzie dopilnowywał Ojciec Andrzej Dzida i jego bracia z zakonu Werbistów.
© Copyright 2020 Fundacja „Africa Help” | Stworzone w ramach atwi.pl